Kontakt

Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć kiedy będzie kolejny odcinek, poinformować mnie o nowym rozdziale swojego opowiadania, albo po prostu porozmawiać to zostawiam mój numer gg : 44122097

poniedziałek, 24 września 2012

Informacje

Rozdział szósty pojawi się dopiero 30 października i wtedy też będę mogła nadrobić zaległości na Waszych blogach. Wpadłam także na pomysł nowego opowiadania, zapraszam:
Pojawił się tam już prolog, byłoby mi bardzo miło gdybyście go przeczytali i napisali co o nim myślicie.
Pozdrawiam.

środa, 5 września 2012

5.Bądź lepszy


Leżał na łóżku, wpatrując się w ciemny baldachim łoża. Od czasu do czasu zamykał oczy, zmieniał pozycję lub wsłuchiwał się w grającą cicho muzykę. Sam nie wiedział ile czasu zajmowała mu kontemplacja nad sprawami mało istotnymi. Robił to bo... niczego innego do roboty nie miał. Jego myśli z upływem czasu, stały się permamentne, mało absorbujące i przede wszystkim proste. W umyśle Zane'a Holta nie było miejsca na skomplikowane rozważania, kłębki merytorycznych i uciążliwych przemyśleń. Może właśnie jego problemem był ich brak? Sądził, że realizując swój plan z dumnie podniesioną głową, wyprostowaną sylwetką i szeroko otwartymi oczyma, dojdzie do celu pewnym, sprężystym krokiem i osiągnie status człowieka szczęśliwego. Jednak miał wszystko- posiadł to, co niegdyś sobie zamierzył. Już nic nie stanowiło dla niego wyzwania. Zdobywanie niewieścich serc nie dawało mu aż takiej satysfakcji, jakiej chciał lub oczekiwał; obawiał się, ze zbyt wcześnie zaczął dążyć do perfekcjonizmu, do idealności i potęgi, która tak naprawdę go przerażała. Nie bał się swych wad, negatywnych stron osobowości... Wręcz przeciwnie. Zaczął ich szukać- tak namiętnie, tak pożądliwie, z zapałem fanatyka i obłąkańca.
Był człowiekiem szczęśliwym?

A co według Ciebie oznacza ''szczęście"? Chwilę ulotną, nieosiągalną...? 
A czy potrafisz wyobrazić sobie dwudziestoczterogodzinną chwilę, która nie mija i nigdy nie minie? Nie? To dobrze. Nie istnieją takie 'chwile'. A jeśli już nawet, to w bajkach, które rodzice czytają swoim dzieciom.

Był szczęśliwy?

Jego szczęście trwało dwadzieścia trzy godziny. W ostatnich sześćdziesięciu minutach kumulowały się codziennie zmartwienia, których nie sposób zignorować.

Był człowiekiem...?

W jego żyłach płynęła krew- tam i z powrotem, jego serce biło tak, jak miliony innych serc- czasem przyśpieszało, czasem zwalniało, a czasem zdawało się stanąć... Miał swoje słabości: coś co nieraz doprowadzało go do samozniszczenia, wewnętrznej destrukcji, ale nigdy, przenigdy nie dawał tego po sobie poznać. Obojętność zatruła jego uczucia, empatię, współczucie i .... człowieczeństwo.
Stał się taki jak reszta członków jego rodziny - cyniczny, arogancki i wyniosły.
Do czasu...
                                                                              *
Retrospekcja, kilkanaście lat wcześniej.

Po rezydencji Holtów pobrzmiewały akordy fortepianu, przyprawiając domowników o białą gorączkę. Sprawcą całego zamieszania był chłopiec o bladoniebieskich, dziecięcych oczach i wąskich ustach, które drżały lekko ilekroć zadźwięczała tylko kolejna niska nuta. Czarny fortepian, przy którym siedział, stał w najbardziej oświetlonym miejscu pomieszczenia, zwanego salonem. Promienie przenikały przez czyste szyby, wysokich, białych okien, które zdawały się być oknami prowadzącymi do raju. Gustowne obrazy, które wisiały na każdej ze ścian, nie przyciągały aż takiej uwagi, jak ośmiolatek grający ,,Sonatę księżycową''. Wprawdzie zaliczał drobne potknięcia w tej dziedzinie, ale wciąż dążył do perfekcjonizmu. Jego drugim imieniem był właśnie "perfekcjonizm". Nie ma osoby, która nie chciałaby być idealna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju i pożądana przez wszystkich... A on właśnie chciał osiągnąć miano takiego idealnego, wzbudzającego respekt i pozbawionego wszelkich skaz człowieka. Wierzył, że kiedyś mu się to uda, tym samym spełniając oczekiwania ojca. Jednak prawdę mówiąc Blaise Holt wcale nie pokładał w swym synu przesadnej nadziei, jeśli mowa o osiągnięciu jakichś ambitnych celów. Rzadko kiedy się odzywał, raczej nie puszczał słów na wiatr, dlatego też jego zdanie stanowiło dla Zane'a sprawę pierwszorzędną. 
-Chcę być taki, jak Ty- powiedział  niespodziewanie chłopiec, przenosząc wzrok z czarno-białych klawiszy na twarz ojca, który właśnie wszedł do salonu, w poszukiwaniu swoich dokumentów.
Dopiero w tej chwili Blaise raczył na niego spojrzeć. Było to spojrzenie przesycone niewyobrażalnym chłodem. 
-Zane- odparł poważnie, odsuwając od siebie plik pieczołowicie zapisanych kartek- obiecaj mi jedno...
-Co takiego?
-Obiecaj mi, że będziesz lepszy. Dobro rodziny i jej majątek ma być dla Ciebie najważniejszy, bez względu na to jakie konsekwencje przyjdzie Ci z tego powodu ponieść- rzekł, uśmiechając się chłodno w stronę swojego jedynego syna
-Obiecuję-ośmiolatek uśmiechnął się promiennie
Gdyby tylko wtedy wiedział, jak bardzo to zmieni jego życie..
***
Noc. Znajome spojrzenia kalające jej niewinność. Cisza... Głosy, które przepływają przez jej odmęty i szept zmieszany z odcieniem pożądania, a zarazem odrazy, czyjś przyśpieszony oddech. Próba zapomnienia... Jeszcze chwila i się uda... Jeszcze chwila a jego przeszłość zniknie, jeszcze chwila, a... nie pomyśli o NIM, gdy kocha się z nią... a nie z nim! ,,To niedorzeczne", pomyślał sfrustrowany, podnosząc się z miękkiego materaca i sięgając po spodnie.
-Muszę zapalić- rzucił krótko w stronę roznegliżowanej kobiety, zapiął rozporek, po czym wymknął się na balkon przez uchylone drzwi.Wyciągnął z paczki jednego papierosa, zlustrował go znudzonym spojrzeniem, aż wreszcie zapalił, używając do tego srebrnej zapalniczki.
-Dlaczego Cię kocham...- dodał szeptem, obserwując rozprzestrzeniające się cząsteczki dymu nikotynowego.
Miał wrażenie, ze sam ulatuje gdzieś w nieznane, jego myśli znowu były obce, ciało nieznajome, jakby przypatrywał się sobie z perspektywy kogoś innego. Za wszelką cenę starał się zapomnieć i nie myśleć ale jak na złość ciągle trwał w tych wspomnieniach.
*~*
Rozdział nie sprawdzany.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Mam co do Zane'a poważne plany, dlatego chcę Wam jak najbardziej przybliżyć jego postać.
Nie ma tutaj w ogóle Billa, a to dlatego ,że chcę się skupić na uczuciach innych bohaterów. Na tym co stało się w ich życiu,co sprawiło, że są teraz tacy a nie inni. Bill pojawi się wkrótce. 
A kolejny rozdział pojawi się może pod koniec września, zaczęłam teraz pracę przed studiami i nie mam czasu, żeby przysiąść i spisać moje pomysły na papier. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Mam nadzieję, że będziecie dalej czytali to opowiadanie. Pozdrawiam.

niedziela, 2 września 2012

4. Najdotkliwszy ból wywołują najlepsze wspomnienia


Przyglądałem mu się bardzo uważnie i zdecydowanie za długo.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie, a moje nogi od razu zrobiły się miękkie, natomiast inna część ciała jak na złość twarda. Żaden facet tak na mnie nigdy nie działał, nawet Tom. Więc jak to możliwe, że jego uśmiech doprowadził mnie do takiego stanu?!
Przecież ja nie jestem gejem!!
-Nigdy wcześniej Cię tutaj nie widziałem, a przyjeżdżam tutaj zawsze kiedy mam wolne- wyrwało mi się, uniosłem prawą brew i oczekiwałem na jego odpowiedź.
-Kiedy już tu przyjadę to siedzę w domu i odpoczywam- uśmiechnął się jeszcze szerzej, wpatrując się intensywnie w przepaść.
Intrygował mnie,  było w nim coś tajemniczego i cholernie pociągającego, mam cichą nadzieję, że go lepiej poznam. Ma takie niesamowite spojrzenie, jestem pewien, że zdobywa nim wiele kobiecych serc.
-Nie sądziłem, że spotkam tutaj taką gwiazdę-spojrzał w końcu w moim kierunku. A ja nie mam pojęcia czy powiedział to z ironią czy też nie.
-Niezbadane są wyroki boskie- zaśmiałem się, nie mam pojęcia czemu tak powiedziałem, w końcu nie wierzę w Boga...-a Ty co robisz w życiu?- kiedy skończyłem mówić, blondyn oblizał wargi a przez moje ciało przeszła fala gorąca. Dawno się nie kochałem, to przez to tak na niego reaguję! Na pewno! Muszę sobie znaleźć jakąś dziewczynę, która ulży mi w cierpieniu.
-Studiuję prawo a później będę pracował u ojca w kancelarii-prychnął- taka rodzinna tradycja- kiedy to mówił uśmiech zniknął z jego twarzy, zrobił się poważny-aż za bardzo.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, ale o blondynie dowiedziałem się tylko paru rzeczy.
Wydaje mi się, że studiuje prawo tylko ze względu na ojca, który jak zaznaczył jest najlepszym prawnikiem w kraju. Zane jest też cholernie przystojny i pociągający! Ale zaraz!! Przecież on niczego takiego nie powiedział. Zaczyna mi odbijać, Bill uspokój się!
Umówmy się, ze tego ostatniego zdania o blondynie nie było.
Rozmawialiśmy przede wszystkim o mnie, to dziwne bo nigdy nie opowiadałem obcym ludziom o swoim życiu.
 ***
Chłopak w czarnych dredach, siedział w hotelowym pokoju. W jednej ręce trzymał papierosa a w drugiej do połowy opróżnioną butelkę whisky. Przed godziną wyszła od niego wysoka blondynka. Był przekonany, ze seks z nią ukoi ból, który powstał kiedy zostawił go jego ukochany braciszek. Zawsze cenił tylko szczerych ludzi, brzydził się kłamstwem. Ale teraz, pragnął ponad wszystko być znowu okłamywanym, chciał żyć w tej pięknej iluzji. Nie chciał prawdy, ona go zniszczyła. A może tak naprawdę niszczyły go kłamstwa? A dopiero prawda oswobodziła tylko, że w bardzo bolesny sposób? Jedno jest pewne, bardzo cierpiał. Miał wszystkiego dosyć, chciał ze sobą skończyć, ale kiedy stał na dachu i tylko jeden krok dzielił go od wolności nie potrafił skoczyć. Po mimo tego całego bólu, kochał życie. Przyssał się do butelki i zaczął łapczywie pić bursztynową ciecz. Wystarczyło jedno wspomnienie, żeby stracił panowanie nad sobą.

'Najdotkliwszy ból wywołują najlepsze wspomnienia.'

***
Wysoki blondyn o chłodnym spojrzeniu, wpatrywał się od dłuższego czasu w zdjęcie stojące na kominku. Przedstawiało ono drobną brunetkę o brązowych oczach, zalotnie uśmiechającą się w jego kierunku. Tysiące wspomnień przelatywało teraz przez jego głowę, a każde z nich zadawało cios prosto w jego serce. Szybkim ruchem ręki starł łzę, spływającą po jego bladym policzku i powoli przeniósł wzrok na zdjęcie, położone tuż obok. Znajdował się na nim przystojny mężczyzna o bardzo jasnych blond włosach, obejmujący drobną kobietę, która uśmiechała się delikatnie trzymając na rękach kilkuletniego chłopca.
Na twarzy chłopaka wymalowana była złość, ręce zacisnął w pięści a jedną z nich uderzył z całej siły w ścianę. Opadł bezwładnie na ziemię i pozwolił aby łzy wypłynęły spod jego powiek. To co zamierzał i co miało dla niego znaczenie, runęło w jednym momencie-bo wystarczył właśnie jeden moment słabości, moment, w którym zawładnęła nim odrobina egoizmu, by ostatki jego górnolotnych idei obróciły się wniwecz..
Po chwili wstał z ziemi i ostatni raz spojrzał na zdjęcie brunetki.
-Wybacz mi- wyszeptał, wychodząc z pomieszczenia.
*~*
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Pozdrawiam.